Pseudonim: Margo
Nazwisko: Valachi
Pochodzenie: Włochy
Wiek: 18 lat
Data Urodzenia: 11 marca
Znak: Ryby
Rasa: Wampir
Zdolność: Witakinezy
Numer Pokoju: 1
Klasa Trzecia
Zawód: Dama dworu lub Barmanka
Zawód: Dama dworu lub Barmanka

Ta dość niska czerwonowłosa wampirzyca, z częstym uśmiechem na ustach, wcale nie jest, aż tak łagodna na jaką wygląda. Lubi się śmiać, dużo mówić, przebywać wśród ludzi, choć nie zawsze być w centrum uwagi, ale jednak zwracać uwagę. Zdarzają się chwile, kiedy wielbi samotność. Przyzna szczerze, iż potrafi się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni. Bywa wredna, wygadana, pokrzyczy na innych. A ten krzyk wcale nie jest tak miły, gdyż może przerodzić się w akt agresji. Z powodu młodego wieku nie radzi sobie jeszcze z niektórymi sytuacjami. Podchodzi do nich zbyt impulsywnie. Dziewczyna bywa naprawdę ciekawska, choć jest także taktowna. Zdarza jej się być arogancką, jednak da się ją lubić. Uwielbia delikatny taniec, zarazem brutalną walkę na pięści, choć damie ani trochę to nie wypada! Często zachowuje się beztrosko, choć w duszy wcale takie życie nie widnieje. Nie ufa każdemu, chociaż innym może się tak wydawać. Na jej zaufanie, przyjaźń oraz miłość - trzeba zasłużyć.
Historia:
Przyznam szczerze, że Blanka nie chciała wiele opowiedzieć. Powiedziała przeważnie oczywiste fakty.
Dodatkowe Informacje:
- Jej ulubiona pora roku to jesień.
- Uwielbia Wenecję i jej słynny bal maskowy.
- Potrafi stworzyć barierę umysłową przez co nie będą na nią działać niektóre zdolności psychiczne.
- Jej ulubione kolory to czerwony i biały.
- Ulubiony kwiat; Lilia
- Ulubione zwierzę; Łabędź
- Lubi zwierzęta.
Autor: Lena
Historia:
-
6 komentarzy:
Poczułem straszny głód, a więc natychmiast musiałem udać się do pobliskiego miasteczka. Przeszedłem przez bramę i natknąłem się na karocę... właściwie na nią wpadłem.
- Tu jest wejście, panienko! - krzyknął mężczyzna, wymachując bagażami.
Ucałowałem młodą dziewczynę w dłoń na przywitanie.
- Tak, to głównie wejście, Pani. Jestem William St. Leger, miło mi Panienkę poznać [XD]
- Właściwie to... - zacząłem niepewnie. Przecież głód niemalże żżerał mnie od środka. Ależ Williamie, co z Twoją naturą dżentelmena? - Z miłą chęcią. To tędy. - I ruszyliśmy w tamtą stronę.
- Tak między nami wampirami - uśmiechnąłem się i wskazałem na błyszczący punkt w oddali - Widzisz to, panienko? To efekt uboczny zaklęcia. Z pozoru wydaje się, że to odbicie słońca, dlatego nikt nie może tutaj trafić. I... nie ma problemu, jestem dżentelmenem - Cóż, zabrzmiało sztucznie.
[ Zmień, spróbujesz czegoś nowego ;) ]
Czy wyglądałem jej nie tragarza?
- Nie, nie, nie, wybacz, Panienko. James... James, zgadza się? Chłopcze, pozwól tu znowu - Wrócił się z nieszczęśliwą miną, ale miałem zamiar jeszcze bardziej go zdołować - Masz tu sto *waluta :d* na jakieś odzienie albo... perfumiarza, wierz mi przyda ci się. Panna Travart zmieniła zdanie. Dokończ swoją pracę. W końcu czyż nie za to ci płacą, James?
Prześlij komentarz